Mały SNES, duże problemy

snes classic

Mniej więcej pół roku temu Nintendo wypuściło na rynek NES Classic – malutką „konsolę” z preinstalowaną biblioteką gier, stanowiącą wybór lepszych tytułów, w które w drugiej połowie lat 80 zagrywały się rzesze młodych fanów. Polskę fala ominęła, gdyż Nintendo po dziś dzień nie stara się nawet przetłumaczyć na język polski menu swoich nowych konsol, nie wspominając już nawet o grach, a ich ceny, w dosłownym przeliczeniu na złote osiągają astronomiczne wręcz sumy. Stąd też wzięły się ich podróbki, na czele ze znanymi wszystkim Pegasusami. Nie one jednak są tematem dzisiejszego artykułu.

Zaledwie kilka dni temu Nintendo ogłosiło, że swoją premierę będzie miała kolejna kieszonkowa konsolka, wyglądająca jak, i zawierająca wybór tytułów starego dobrego SNESa, czyli Super Nintendo Entertainment System. Tą samą platformę, na której ukazały się arcydzieła pokroju Chrono Trigger, Final Fantasy VI czy Earthbound. I choć na pierwszy rzut oka wiadomość ta wydaje się świetna, warto podejść do niej z rezerwą, wyciągając wnioski z nieodległej przeszłości.

nes classic

Zapotrzebowanie na NESa Classic było na zachodzie ogromne – w Stanach Zjednoczonych i Kanadzie rozszedł się jak ciepłe bułeczki i nierzadko nie tyle znikał z półek sklepowych, co w ogóle nie zdążył się na nich pojawić. Przyczyną był limitowany nakład jaki Nintendo wyprodukowało, do tego stopnia, że nie brakowało sklepów, które otrzymały zaledwie jeden egzemplarz konsoli.

Nie jest to dla Nintendo niczym nowym – ich podejście biznesowe opiera się na założeniu, że produkty trudnodostępne są bardziej pożądane i jest na nie większe zapotrzebowanie. I rzeczywiście, ich figurki Amiibo, których nigdy nie ma wystarczająco wiele, stanowią łakome kąski dla kolekcjonerów… i chciwych sprzedawców, którzy nabywają ich tyle ile tylko się da, by potem odsprzedawać je za nawet kilkaset procent swojej wartości. Podobnie ma się NES Classic, którego można nabyć z drugiej ręki za kilkaset dolarów, czyli tyle, ile kosztuje „normalna” konsola, która umożliwia grę w dowolny wybrany tytuł, rzecz jasna po jego wcześniejszym zakupie.

 

Zarówno NES, jak i SNES Classic posiadają preinstalowaną bibliotekę gier – odpowiednio 30 oraz 21 tytułów (których nie można w żaden sposób rozszerzyć!), stanowiące wybór najlepszego, co oryginalny NES i SNES miały do zaoferowania. Przynajmniej w teorii.

O ile NES Classic rzeczywiście zawiera ikoniczne gry, takie jak Castlevania, Metroid, Super Mario Bros czy nawet słynące ze swojego szalonego poziomu trudności Ghosts ‚n Goblins, nie da się ukryć, że czegoś w nim brakuje. Próżno szukać na nim Contry, Batmana, Duck Tales czy Rad Racera, które po dziś dzień stanowią jedne z najbardziej rozpoznawalnych gier jakie ukazały się na szare plastikowe pudełko Nintendo.

Podobnie ma się SNES Classic, którego zawartość, na pierwszy rzut oka całkiem solidna, nie uwzględnia ikonicznego Chrono Trigger, Teenage Mutant Ninja Turtles 4: Turtles in Time czy nieco mniej znanego, ale na pewno świetnego Earthworm Jima.

W obu przypadkach braki można argumentować prawami autorskimi i licencjami, z jakimi Nintendo musiałoby się liczyć przy wydaniu swoich małych produktów, nie zmienia to jednak faktu, że nie może istnieć wybór „the best of” niezawierający pewnych tytułów zasłużenie posiadających miana „the best of”.

Innymi słowy, ktoś, kto poszukuje definitywnego przekroju gier, które były dostępne na oryginalnego SNESa powinien szukać dalej, lub uzbroić się w emulator i romy, których jednak nie wspieramy ze względu na ich wyraźną nielegalność. Ale poważnie – jeśli chcecie zobaczyć na co stać SNESa, to miniaturowy SNES Classic nie pozwoli wam na dostrzeżenie pełnego tego obrazu.

Z drugiej strony, trzeba zwrócić uwagę na to, że po raz pierwszy to właśnie na tej platformie ukaże się Star Fox 2, którego wersje bootlegowe są znane fanom od lat. To na pewno przemiła niespodzianka.

retropie

Mimo wszystko, obecność Star Foxa 2 to niewiele w porównaniu z tym, co do zaoferowania mają wcześniej wspomniane emulatory, takie jak RetroPie (https://retropie.org.uk), które obsługuje tyle samo systemów, co NES i SNES Classic gier razem wziętych, od leciwego Atari 2600 po pierwsze PlayStation (a kto wie czy w przyszłych aktualizacjach nie wesprą oni kolejnych?). Tym, którzy nie czują się na tyle pewnie by własnoręcznie zbudować i skonfigurować konsolę korzystającą z Raspberry Pi, zawsze zostają darmowe emulatory pecetowe czy androidowe, oferujące taką samą funkcjonalność.

Można bez końca prowadzić debaty na temat piractwa i nielegalności, istotne jest jednak to, że to właśnie emulatory stanowią główną konkurencję miniaturowych konsolek Nintendo, i że posiadają od nich dużo większe, nieporównywalne możliwości. Są przy tym dostępne bez jakichkolwiek problemów, czego nie można powiedzieć o NESie Classic, i za kilka miesięcy zapewne również SNESie Classic, nic nie zanosi się bowiem, by firma zmieniła nagle swoją politykę, którą utrzymują w niezmienionym stanie od dekad.

chrono trigger

Czy zatem premiera SNESa Classic jest dobrym pomysłem? Zapotrzebowanie na produkt na pewno jest spore – nie brakuje dziś entuzjastów retro gier, a Nintendo od czterdziestu lat cieszy się jedną z najwierniejszych i najbardziej oddanych grup fanów jakie świat gier widział. Bez względu na to, czy SNES Classic będzie niedomagał w departamencie gier, kabel jego kontrolera będzie żałośnie krótki jak w NESie Classic (cały jeden metr, choć Nintendo potwierdziło, że przewód kontrolera w SNESie Classic będzie dłuższy, także bez obaw), czy darmowa, nielegalna konkurencja będzie oferować więcej – nowa konsolka okaże się sukcesem, choć już teraz, na kwartał przed jej premierą można wyobrazić sobie tłumy zawiedzionych klientów, którym nie udało się jej nabyć, nim w przeciągu co najwyżej minut zniknęła ze sklepowych półek.

Szkoda jednak, że Nintendo nie stara się naprawić problemów swojego NESa Classic przed przystąpieniem do miniaturyzacji jego następcy, SNESa, na którego wciąż jest spory popyt, i którego druga seria z całą pewnością również stałaby się bestsellerowym produktem. Przy okazji nowa partia utarłaby nosa chciwcom żerującym na zdesperowanych kupujących, odprzedając im konsolki za kilkukrotność swojej pierwotnej ceny.

Znając jednak Nintendo, historia najprawdopodobniej zatoczy koło, i co gorsza, nie będzie nigdzie milczącego protagonisty Chrono Trigger, który bohatersko mógłby cofnąć się w czasie i naprawić szkody zanim zostaną wyrządzone.

Dave
Entuzjasta kultury i jej historii, zapalony czytelnik, wielbiciel horrorów tak na piśmie jak i ekranie, oddany miłośnik muzyki, cyniczny i sarkastyczny pan mądraliński który nie cofnie się przed niczym żeby udowodnić gdzie i dlaczego coś jest nielogiczne. W gry też pogra jeśli ma nastrój, o ile nie karmi akurat książkowego nałogu.

Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis!

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.


*